Monthly Archives: Marzec 2021

  • -

Polska na stole operacyjnym

Z wielką uwagą czytam i analizuję opinie, komentarze, sugestie Włodka Gęsickiego. Z wieloma się zgadzam, każdą cenię za rzeczowość.  Taką rzeczową analizą sytuacji jest właśnie tekst Jego autorstwa pt. „Groźby bez pokrycia” (opublikowany na łamach portElu 23.03) traktujący de facto o tym, że opozycja nie ma wyboru i musi poprzeć Krajowy Plan Odbudowy. Według autora tekstu, inny krok byłby zaprzeczeniem „bezwarunkowego” żądania przyjęcia funduszu unijnego oraz Funduszu Odbudowy. Mam jednak wątpliwości, czy jedyną rolą opozycji w tej sytuacji jest bierne czekanie na wybory?

A może rolą opozycji, jest właśnie doprowadzenie do natychmiastowych wyborów, jeżeli okaże się, że PiS będzie chciał wykorzystać środki unijne podobne, jak Fundusz Inwestycji Lokalnych czy Fundusz Sprawiedliwości – czyli jak pieniądze partyjne?

Prawdą jest, że żądaliśmy przyjęcia unijnego budżetu, ale dobrze wiedzieliśmy, czego żądamy. Poza wartością samą w sobie: czyli świadomością, jak ważne są to dla rozwoju Polski pieniądze, był tam zawarty warunek praworządności, który – wbrew propagandzie – nie dotyczył osób LGBT, ale ZASAD ROZLICZANIA wydatkowania pieniędzy unijnych. Zapowiedź, że będzie wprowadzony w życie art. 322 Traktatu o Unii Europejskiej dawała gwarancję, że Polska nie pójdzie w ślady Węgier, gdzie duża część środków unijnych trafiła w ręce oligarchów partyjnych.

Obecnie sytuacja wygląda tak, że do 2 kwietnia br. Polska ma przedstawić sposób zarządzania środkami unijnymi w ramach tzw. Funduszu Odbudowy. Tę rolę ma wypełniać Krajowy Plan Odbudowy. Problem w tym, że ten plan niczego nie gwarantuje. Nasze województwo zgłosiło do Funduszu Odbudowy 41 zadań o wartości 12,3 mld zł, a sam Elbląg sześć inwestycji wartości 750 mln zł.

Dzisiaj nie wiemy nawet, w jaki sposób będą podejmowane decyzje o losie tych projektów. Po doświadczeniu z Funduszem Inwestycji Lokalnych, możemy spodziewać się, że województwo warmińsko-mazurskie, w tym miasto Elbląg NIE DOSTANĄ NIC.

To nie wszystko. Krajowy Plan Odbudowy musi uwzględniać uwarunkowania europejskie, zatem wyznacza środki na ochronę środowiska, służbę zdrowia, itd. Z tym że robi to tylko dla kwoty ok. 107 mld zł, czyli dla części dotacyjnej Funduszu Odbudowy. W KPO zawiera się ogromna kwota – ok. 150 mld zł – o której planowanym wydatkowaniu wie tylko partia rządząca.

Kto zagwarantuje, że te pieniądze nie zostaną utopione w mrzonce o największym europejskim lotnisku czy innych nierealnych pomysłach? Bez odpowiedzi na takie pytania, nie mogę – jako senator – dać elitom PiS prawa do podejmowania decyzji, których konsekwencje będą ponosili wszyscy Polacy. W tym ci, którzy dzisiaj są dziećmi. Dlatego muszę mieć pewność, że głosuję nad programem, który zapewni Polsce rozwój, a nie posłuży wyłącznie temu, żeby jedna z opcji politycznych ułatwiła sobie wygranie następnych wyborów.

I tu dochodzimy do sedna problemu. Czy posiadając merytoryczną rację, powinniśmy stawiać warunki obecnej władzy, występując przeciwko PiS-owi razem z Solidarną Polską? To rzeczywiście trudna decyzja, tym bardziej, że nasze motywacje są zupełnie inne. Zapytajmy o alternatywę. Jest nią zaakceptowanie niemal nieograniczonego władztwa PiS nad ogromnymi pieniędzmi unijnymi. Władztwa, które eliminuje nie nas – polityków opozycji – ale samorządy z udziału w decyzjach o tym, na jakie inwestycje wydamy miliardy złotych. Dlatego w Senacie stworzyliśmy projekt ustawy, która zagwarantuje, że samorządy wspólnie z rządem będą podejmować decyzje o tym, na które projekty zostaną przeznaczone pieniądze z Funduszu Odbudowy.

Oczywiście biorę pod uwagę, że możemy to głosowanie wygrać dzięki temu, że w tzw. Zjednoczonej Prawicy trwa wewnętrzna walka o wpływy. Jaki będzie skutek takiego głosowania? Być może wcześniejsze wybory. I być może to jest najlepsze wyjście dla Polski. Dość już afer, upartyjniania demokratycznych instytucji, niszczenia samorządów. Rozwiążmy parlament, niech Polacy się wypowiedzą: chcą kontynuacji, czy zmiany?

Czy to jest realne? Nie wiem. Opozycja nie jest jednolitą partią. Ludowcy, lewica, partie pozaparlamentarne – wszyscy dzisiaj się zastanawiają, jak ten węzeł gordyjski rozwiązać.

Włodek Gęsicki pisze: „Jest taka stara kowbojska zasada – nigdy nie wyciągaj colta, jeśli nie masz zamiaru go użyć, bo narazisz się na śmieszność. A ta jest największym wrogiem każdego polityka. Jeśli do tego colt jest zwykłym kapiszonowcem, śmieszność zamienia się w żenadę”. Otóż oświadczam, że jestem gotowy użyć broni, która zakończy żywot tego chorego układu.

Marszałek Tomasz Grodzki w niedawnej rozmowie ze mną powiedział: jestem chirurgiem i wiem, że gdy pacjent leży na stole operacyjnym, nie ma czasu na dywagacje – trzeba dokonać cięcia. Moim zdaniem jesteśmy w takiej sytuacji. Polska leży na stole operacyjnym. Trzeba dokonać cięcia.


  • -

Walczymy o transparentny i uczciwy Fundusz Odbudowy

Koalicja Obywatelska przedstawiła 5 warunków, które są niezbędne, by środki z Krajowego Planu Odbudowy były wydatkowane w sposób transparenty, uczciwy, sprawiedliwy i skuteczny.

1.      40% środków dla samorządów w ramach Regionalnych Planów Odbudowy.
2.      Fundusze na: czysty transport publiczny, czyste powietrze, i system gospodarki odpadami.
3.      Finansowanie profilaktyki i leczenie zaniedbanych w związku z epidemią.
4.      Uzgodnienie KPO przez Komisję Wspólną Rządu i Samorządu.
5.      Komitet Monitorujący wdrażanie programu: administracja rządowa, samorządy oraz organizacje pracowników i pracodawców.

Fundusz Odbudowy to gigantyczne pieniądze, które mogą zadecydować, w jaki sposób wyjdziemy z kryzysu po pandemii. Możemy wyjść wzmocnieni, a możemy dużą część tych pieniędzy utopić w projektach tak nieprzemyślanych jak np. budowa elektrowni węglowej w Ostrołęce, na którą PiS zmarnował 1,5 mld zł.
Wiemy, że w głowie prezesa jest jeszcze kilka takich projektów, na które można wydać dziesiątki miliardów złotych, bez nadziei, że wzmocni to naszą gospodarkę, przygotuje ją do nowych wyzwań czy polepszy jakość naszego życia.

– – – – – –

Dlatego KO przedstawiła warunki, które uchronią te pieniądze przed głupimi lub politycznymi decyzjami, a my w Senacie przedstawiliśmy gotową ustawę, o powołaniu Agencji Spójności i Rozwoju , która będzie narzędziem dla osiągnięcia tych celów. Ustawa – której jestem współautorem – jest prosta i przejrzysta.
Polega na utworzeniu organu wykonawczego, który będzie dokonywał wyboru projektów do dofinansowania z Funduszu Odbudowy.
Ten organ ma być zarządzany przez 23 -osobowy Zarząd, w którym będzie po 9 przedstawicieli Rządu i samorządów oraz po jednym:  Sejmu, Senatu, Najwyższej Izby Kontroli oraz pracodawców i pracobiorców z Rady Dialogu Społecznego. Taki model zarządzania środkami spowoduje, że  upartyjnienie publicznych pieniędzy – jak to zrobił PiS z Funduszem Inwestycji Lokalnych – będzie po prostu niemożliwe.

A żyjemy w kraju, w którym partyjny wymiar sprawiedliwości nie widzi żadnych podstaw do wszczęcia dochodzenia w sprawie rozdzielenie 4,35 mld zł bez żadnego trybu, bez dokumentacji, bez uzasadnień – bo w tym procederze „nie znajduje znamion czynu zabronionego”. Nie znajduje też nic podejrzanego w karierze działacza, który zarabiając oficjalnie 1,2 mln zł, wydaje 7-8 mln zł.

– – – – – –

Zgodnie więc z zasadą, że kłamcy nie wierzę, nawet wtedy, kiedy mówi prawdę, nie wierzę, że w Polsce możemy liczyć na to, że bez instytucji kontrolujących Państwo, środki unijne zostaną rozdzielone uczciwie. My w Elblągu mamy podwójne podstawy do obaw, że pozostawienie decyzyjnej roli Rządowi zaszkodzi naszemu regionowi i Elblągowi.
1. Wielokrotnie pokazywaliśmy, że o Elblągu w Warszawie myśli się tylko w czasie kampanii wyborczej, później o naszym mieście się zapomina. A ja pamiętam, że miała być obwodnica, zbiornik retencyjny, inwestycje przeciwpowodziowe. Jeśli teraz nie wywalczymy o to, by ponad 260 mld zł nie wpadło w ręce PiS, to nigdy realizacji tych inwestycji się nie doczekamy.
2. A drugim powodem są słabnące możliwości samorządów. Pracując nad tą ustawą, konsultowaliśmy się m.in. ze Związkiem Miast Polskich. Związek podał dane, które pokazują, że takie miasta jak Elbląg – miasta na prawach powiatu – zdecydowanie są obiektem łupieżczej polityki rządów PiS.
W 2018 takie te miasta były w stanie wygenerować na inwestycje 569 zł na 1 mieszkańca, dzisiaj zaledwie 314 zł – 55% kwoty sprzed zaledwie trzech lat
Dotyczy to 66 miast na prawach powiatu, w których mieszka ponad 12 mln – czyli 1/3 Polaków. I to nie przypadek, że samorządy tych miast są niszczone finansowo przez PiS – to kara dla mieszkańców za to, że nie wybierają PiSu do władz.

Podobnie PiS postępował z Rządowym Funduszem Inwestycji Lokalnych – gdzie pieniądze trafiały do samorządów rządzonych przez ludzi z PiSu.
I jeżeli prominentny rady PiS z Elbląga mówi, że Miasto nie ma protestować przeciwko tej polityce, bo  – jak twierdzi – „bardziej opłacalna dla miasta będzie współpraca z rządem” to ja odpowiadam, że to oddaje specyfikę myślenia PiS: dawajmy tylko swoim i uległym. Ale ten radny nie ma ani godności, ani świadomości tego, że żaden Rząd nie ma prawa uzależniać swoich decyzji od tego, kto rządzi miastem. Radny, który straszy Miasto zemstą Rządu, nie powinien być radnym.

Gdy PiS rządził Elblągiem, z radością przekazywaliśmy Elblągowi pieniądze z RPO na basen – wręcz pokazując, że nie jest dla nas ważne, kto rządzi, ważne, że powstał dobry, potrzebny projekt i że możemy wspólnie coś dla Elbląga zrobić.
Bez transparentnych zasad rozdzielania środków unijnych w Elblągu nie powstaną nie tylko obiecane już przez Rząd inwestycje, ale także te, które Miasto planuje – m.in. nowa ciepłownia. Nie będzie nas stać na dokończenie budowy kanału przez Mierzeję, ani tym bardziej nie zostanie zmodernizowana S16, strategiczna dla rozwoju naszego portu.

– – – – – –

My w Senacie prawdopodobnie przyjmiemy ustawę o Agencji Spójności i Rozwoju, ale jeżeli PiS nie będzie chciał rządzić pieniędzmi unijnymi bez uzgadniania tego m.in. z samorządami – do czego zresztą obliguje go rozporządzenia Parlamentu Europejskiego z dnia 12 lutego 2021 –i odrzuci jakąkolwiek formę współpracy w tej sprawie, to będzie oznaczało, że chce przejąć władzę nad ponad 200 mld zł.

W tej sytuacji trzeba zrobić wszystko, by odsunąć tę partię od władzy, doprowadzić do szybkich wyborów i zbudować normalnie działające Państwo.


  • -

Rząd zmusza samorządy do finansowania końcowego odcinka Kanału przez Mierzeję

Pilnie śledzę informacje o postępach w budowie kanału przez Mierzeję. To ważne dla naszego rozwoju połączenie z morzem staje się faktem. I z tego należy się cieszyć. Jednak czytając artykuł Rafała Gruchalskiego „Kanał powstaje zgodnie z planem” na łamach Elbląskiej Gazety Internetowej Portel.pl widzę, że w jednej zasadniczej sprawie dziennikarze zostali wprowadzeni w błąd.

Kanał nie jest budowany zgodnie z planem. Plan bowiem od początku zakładał, że inwestycja zakończy się przy nabrzeżach Portu Morskiego w Elblągu. Takie zapisy znajdują się w projekcie PiS z 2007 roku i projekcie rządu PO-PSL z 2014 roku. Nie rozumiem, dlaczego państwo chce zepchnąć koszty budowy ostatniego etapu tej inwestycji na Elbląg? Nigdy i nigdzie nie zapisano, by część tej inwestycji miało wykonać ze swoich środków Miasto Elbląg, albo miał to sfinansować Regionalny Program Operacyjny naszego województwa.

Teoretycznie można by sfinansować ten etap z unijnego Funduszu Odbudowy, ale PiS doprowadził do konfliktu z Unią Europejską i być może zamknął sobie to źródło pieniędzy. Powodem konfliktu jest specustawa z 2017 roku, w której rząd zmienił cel inwestycji, z transportowego na „bezpieczeństwo państwa” i przerwał dialog z Komisją Europejską. Ale nawet wówczas chełpił się, że głównym beneficjentem budowy kanału będzie Elbląg. Uwierzyłem rządowi PiS i skutecznie namawiałem posłów i senatorów do poparcia inwestycji. Aż do 2019 roku, gdy znalazłem w dokumentacji zapisy, które świadczyły, że inwestycja zakończy się… ok. 3 km PRZED portem w Elblągu! Początkowo ministerstwo zaprzeczało, a nawet zarzucano mi i mediom „masową dezinformację oraz manipulację”, jednak wkrótce poinformowano mnie, że rząd nie będzie inwestował w porcie. Zaczęła się trwająca już 2 lata batalia o dokończenie inwestycji przez rząd.

Strategia zakończenia budowy kanału za 2 mld zł w polu i wmawianie Elblągowi, że może go sobie dokończyć za własne pieniądze kompromituje inwestora. Co więcej, bez uzgodnienia kto ma tą inwestycję dokończyć, naraża rząd na oskarżenie o niegospodarność, która jest karalna sądownie. A przecież nikt z Elblągiem ani z samorządem wojewódzkim żadnych uzgodnień nie poczynił. To tak, jakby ktoś podjął się budowy domu, opowiadał przyszłym lokatorom, jak to będę pięknie mieszkali, tylko zapomniał im powiedzieć, że drzwi, okna, schody i dach muszą sobie wybudować sami.

Jestem gorącym zwolennikiem wybudowania kanału, ale nie oszukujmy się: bez objęcia nią portu w Elblągu ta inwestycja nie ma sensu. W grudniu 2020 roku – po dwóch latach nieustannych walk o dokończenie tej inwestycji w porcie – rząd „przedłużył” kanał o ok. 2 km. Dla mnie i dla Elbląga to wielki sukces. Uwierzyłem, że warto walczyć. Zostało jednak jeszcze 800 metrów toru wodnego i obrotnica, które muszą być wykonane, jeśli kanał dać efekt ekonomiczny. Jaki to jest koszt? 80 może 100 mln zł? Nie wiem ile, ale te pieniądze muszą znaleźć się w budżecie państwa, a nie Elbląga.

To wręcz śmieszne, że inwestor pokrywa 95% kosztów inwestycji, którą się nieustannie chwali i mówi: dalej nie płacę. Dla Elbląga to jednak nie jest śmieszne, bo to trzy razy więcej niż miasto ma na wszystkie inwestycje w budżecie. A środki z Regionalnego Programu Operacyjnego? Z pierwszych „przymiarek” wynika, że na najbliższe 7 lat otrzymamy mniej o 2 mld zł niż od poprzedniego rządu. Z czego mamy „wspierać” ten rząd?

Za budowę kanału przez Mierzeję – zgodnie z planem – od 14 lat odpowiada państwo, a nie samorząd. Zatem wróćmy do planów.
Ten kanał jest bowiem potrzebny: Elblągowi, regionowi, portowi w Gdańsku i odciążeniu polskich dróg. Przypomnę, że milion ton ładunków kanałem może przewieźć 300 barek, bez kanału już 1.500 barek, a drogami 40 tys. TIR-ów. Zatem to nie jest tylko sprawa Elbląga, ale polskiej polityki transportowej. Jednak bez doprowadzenia inwestycji do portu, będzie ona kompromitacją nie mniejszą niż zamknięta właśnie budowa elektrowni węglowej w Ciechanowie.

Chyba, że… chodzi o coś zupełnie innego. Jeden z posłów elbląskich zasugerował jakiś czas temu, że jeśli miasta nie stać na inwestycje w porcie, to może port przekazać państwu… Ciekawe, co o takim rozwiązaniu myślą elblążanie?

Niniejszego tekst został opublikowany na łamach Elbląskiej Gazety Internetowej Portel.pl, jako polemika z opublikowanym 10 marca artykułem „Kanał powstaje zgodnie z prawem”.


  • -

Domagam się wsparcia dla przedsiębiorców

Specyfiką naszego regionu, jest jego atrakcyjność turystyczna i rozwinięte usługi kierowane dla turystów. Niestety ta branża nie cieszy się uznaniem polskich władz. Efekt – i bez lockdown`u trudna sytuacja tej branży w naszym regionie.

W ubiegłym roku zatrudnienie w naszym województwie spadło o 8,2%, ale w sferze zakwaterowania i gastronomii aż o 22,1% – co oznacza, że co piąta osoba w tej branży straciła pracę.
Tylko w styczniu tego roku kolejne 3 tys. osób straciło pracę. Bijemy wszystkie więc poprzednie rekordy. Dzisiaj na jedną ofertę pracy w naszym regionie mamy 19 bezrobotnych. A będzie gorzej, bo zakłady pracy zapowiedziały zwolnienie w najbliższym czasie kolejnych 656 pracowników. Oznacza to, że przedsiębiorcy już nie wierzą rządowi, że chce im pomóc.

SĄ ROZWIĄZANIA NA POMOC PRZEDSIĘBIORCOM, ALE RZĄD NIE CHCE ICH PRZYJĄĆ
▪Tydzień temu w Senacie przyjęliśmy ustawę o wyrównywaniu strat majątkowych firmom, które poniosły straty w związku z epidemią COVID-19. Ta ustawa byłaby niepotrzebna, gdyby Rząd przyjął naszą propozycję z maja ub.r. o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej – która przewiduje takie odszkodowania. Propozycję którą – przypomnę – w imieniu demokratycznej większości w Senacie prezentowałem. W maju premier nawet nie pojawił się w Senacie i w żaden sposób się do niej nie odniósł. Sytuacja przedsiębiorców – ze szczególnym uwzględnieniem tych branż, które dzisiaj są bardzo zagrożone, byłaby zupełnie inna.
▪I – co ciekawe – chyba przez nieuwagę przyznają to politycy PiS.
Bowiem z jednej strony słyszymy o tym, że polski rząd wsparł już przedsiębiorców kwotą 312 mld zł, a z drugiej, że wprowadzenie w życie ustawy, którą przyjęliśmy w Senacie, kosztowałoby budżet Państwa 40 mld zł.
▪A nasza ustawa jest bardzo prosta. Pomoc należy się każdej firmie, która wykaże, że poniosła straty w wyniku epidemii COVID-10. Bez dzielenia na lepsze czy gorsze branża. Dla każdej firmy – ale nie 100% wszystkich strat, ale tylko 70%.
▪ I jeżeli Rząd wyliczył, że te 70% oznacza konieczność wypłacenia 40 mld zł, to oznacza też, że w wyniku epidemii polskie firmy straciły 57 mld zł – które nie zostały im zrekompensowane.
▪Jeżeli Rząd to wie, to dlaczego tym firmom nie chce pomóc? Czy myśli, że właściciele restauracji, hoteli, innych firm trzymają w skarpetkach takie pieniądze i dadzą sobie radę bez pomocy Rządu? Nie dadzą. Wiele z nich po prostu upadnie.
▪Dlatego nie rozumiem decyzji marszałek Elżbiety Witek, która nie wprowadziła ustawy senackiej do prac Sejmu, mówiąc, że Sejm zajmie się tą ustawą, gdy przyjdzie na nią czas. Pani marszałek – już jest za późno – proszę już teraz, natychmiast wesprzeć polskie firmy, w tym warmińsko-mazurskie, bo za chwilę stracimy to, co z takim trudem przez poprzednie lata budowaliśmy!
▪Wyrównanie 70% strat polskim firmom to obowiązek i interes narodowy. Jeżeli teraz tego nie zrobimy, to obudzimy się w rozpędzonej Europie, ale bez Polski.

KŁAMSTWA RZĄDU NA TEMAT POMOCY PRZEDSIĘBIORCOM
▪Kilka słów o tym propagandowym kłamstwie na temat poziomu wsparcia, które Rząd niby kieruje do przedsiębiorców.
▪Ekonomiści porównali, jak wygląda pomoc polskim firmom w porównaniu z pomocą, jaką otrzymują firmy niemieckie, francuskie czy brytyjskie.
I wyszło im –dane rządowe (76 mld USD) – że ta pomoc jest 20 razy mniejsza niż w Niemczech (1,5 bln USD) i 8 razy mniejsza niż we Francji (602 mln USD).
▪Oczywiście, to kraje bogatsze, ale eksperci porównali skalę pomocy w porównaniu z PKB, co pozwala uwzględnić wielkość kraju i poziom rozwoju gospodarczego.
▪I tak w Polsce wsparcie wynosi 13,1% PKB, we Francji 23,5%, a w Niemczech – 38,9%. Ta dane pokazują, że po pandemii, polskie firmy nie będą w stanie podjąć konkurencji z firmami z innych krajów.

DLA RZĄDU ELBLĄG ORAZ WARMIA I MAZURY SĄ GORSZEGO SORTU
▪Rząd nie traktuje nas na równi z wieloma innymi regionami.
▪ Najpóźniej 2 kwietnia Polska ma przedstawić Krajowy Plan Odbudowy. Na razie niewiele o nim nie wiemy.
Elbląg zgłasza do wsparcia w ramach Funduszu Odbudowy sześć inwestycji o łącznej wartości 750 mln zł, a cały Region 31 projektów wartości 12,3 mld zł.
▪Obawiam się, że Warmia i Mazury oraz Elbląg mogą tych środków nie dostać, jeśli UE nie wymusi na Polsce tego, co zapowiada: że Plan Odbudowy będzie musiał być skonsultowany z regionami i w ten sposób nie dopuści do tego, by PiS według własnego uznania – czyli beż żadnego trybu – rozdzielił 260 mld zł. To szansa na to, że nasz region będzie mógł się rozwijać, niezależnie od tego czy PiS nas lubi, czy nie.


Kalendarz

Marzec 2021
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
293031  

Facebook