
Budowa kanału przez Mierzeję Wiślaną pod znakiem zapytania. Co z oceną środowiskową i pieniędzmi na port w Elblągu?
Budowa kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną oddala się coraz bardziej. – Przyznaję to z bólem serca, bo od lat jestem gorącym zwolennikiem przekopu, ale rząd Prawa i Sprawiedliwości tak naprawdę nie chce zrealizować tej sztandarowej inwestycji – mówi Jerzy Wcisła, senator PO z Elbląga, i przytacza mocne argumenty.
Minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk z PiS zapewnia, że kanał żeglugowy w pobliżu wsi Nowy Świat w gminie Sztutowo, który połączy Bałtyk z Zalewem Wiślanym, zostanie zbudowany w ciągu sześciu lat, a jego budowa rozpocznie się w listopadzie br. Pieniądze na realizację inwestycji są rzekomo zabezpieczone w budżecie państwa, a chodzi o niebagatelną kwotę prawie 900 mln zł. Sztandarowa inwestycja PiS-u ma być sfinansowana bez dotacji z Unii Europejskiej.
Plany są ogromne, ale dotrzymanie obietnic to zupełnie inna sprawa
W ramach inwestycji ma zostać wykonany przekop o długości 1260 m, śluza, wrota sztormowe, dwa zwodzone mosty, obiekty przejścia granicznego, infrastruktura nabrzeża i stanowiska postojowe. Zgodnie z projektem kanał ma być szeroki na 60 m, a w pewnym odcinku poszerzony do 100 m i głęboki na 5 m. Oznacza to, że przepłyną tam jednostki o długości do 100 m, szerokości 20 m i zanurzeniu 4 m, czyli jachty lub barki, ale nie duże statki pełnomorskie.
W sprawnym przeprowadzeniu całej inwestycji pomóc ma przygotowana przez PiS specustawa, uchwalona ponad rok temu przez parlament. Specustawa ogranicza zakres konsultacji społecznych i odwołań dotyczących inwestycji, które mają być zastąpione jedynie opiniami, bo te nie są dla nikogo wiążące i nie mogą być podstawą do wszczęcia postępowań administracyjno-sądowych. Mimo to dotrzymanie obietnicy, że kanał zostanie oddany do użytku w 2022 roku, już teraz stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Na początku kwietnia br. Zarząd Województwa Pomorskiego wydał mocno negatywną opinię na temat obiecywanej przez PiS szybkiej budowy kanału. Wynika z niej m.in., że koszty budowy i eksploatacji są niedoszacowane, a potencjalne korzyści z kanału przyjęto z nadmiernym optymizmem (chodzi m.in.o planowany dynamiczny rozwój portu w Elblągu, który według polityków PiS stanie się teraz IV Portem RP).
Poza tym nadal nie ma decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji, która ma być przecież prowadzona na obszarach szczególnie cennych przyrodniczo, bo w granicach Parku Krajobrazowego „Mierzeja Wiślana”, obszarów Natura 2000 oraz rezerwatu przyrody. A właśnie kwestie ochrony przyrody mogą realnie zablokować przekop na bardzo długie lata.
Specustawa i arogancja nie wystarczą, bo są jeszcze instytucje UE
– Bez decyzji środowiskowej, która dla tej inwestycji może mieć kluczowe znaczenie, nie może być projektu budowy kanału – alarmuje senator PO Jerzy Wcisła z Elbląga, od lat jeden z największych zwolenników przekopu Mierzei Wiślanej.
– Nie wiemy już teraz, jaka może być decyzja środowiskowa, ale teoretycznie może ona zmienić lokalizację kanału i planowanych wysp na Zalewie Wiślanym oraz określić nowy zakres kompensacji przyrodniczych. Bez tego dokumentu praktycznie nie można mówić o budowie kanału przez Mierzeję Wiślaną – podkreśla senator i dodaje: – Specustawa pozwala oczywiście rządowi zbagatelizować opinię Zarządu Województwa Pomorskiego i formalnie pozwala także na nieliczenie się z opiniami ekologów, ale – jak dowodzi przykład Puszczy Białowieskiej – w przypadkach protestów, inwestycja może zostać skutecznie zatrzymana przez instytucje europejskie. PiS, jeśli rzeczywiście chce kanał wybudować, to musi się z takimi problemami liczyć.
– Specustawa i arogancja tutaj nie wystarczą – mówi dalej Jerzy Wcisła. – Niestety, gdy PiS w 2016 roku przerwał procedurę uzgodnień z Komisją Europejską o lokalizacji kanału w Nowym Świecie, to z fazy projektowania wróciliśmy do fazy koncepcji i dzisiaj jesteśmy dalej od wybudowania kanału niż w 2014 roku.
Rząd nie ma już pieniędzy na rozbudowę portu w Elblągu?
Od początku integralną częścią projektu budowy kanału przez Mierzeję Wiślaną była rozbudowa elbląskiego portu, tak by zwiększyć jego możliwości przeładunkowe. To główne uzasadnienie ekonomiczne budowy kanału.
Analiza ekonomiczna mówi, że przez kanał przetoczy się 1,5 mln ton ładunków rocznie, które dotrą do portu w Elblągu i zostaną tam rozładowane. Dlatego w 2014 roku rząd zobowiązał się do zainwestowania w port elbląski 150 mln zł, bez tego nie przeładuje się tam tylu ładunków. Teraz minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej mówi wprost: nie mamy pieniędzy na inwestycje w porcie elbląskim. Oznacza to, że budowa kanału ma być realizowana bez… analiz ekonomicznych – dodaje senator Wcisła. W swoim oświadczeniu, skierowanym w tym tygodniu do ministra Gróbarczyka, napisał:
„Port Morski w Elblągu w propagandzie Prawa i Sprawiedliwości ma być czwartym portem Rzeczypospolitej. Mnie takie deklaracje cieszą, ale niestety za słowami nie idą czyny. Bo nawet jeśli zapowiadana budowa kanału przez Mierzeję dojdzie do skutku, to sam kanał nie zwiększy możliwości przeładunkowych portu, a rząd PiS wycofał się z deklaracji poprzedniego rządu PO-PSL przeznaczenia na konieczną rozbudowę portu kwoty 150 mln zł. Co gorsza, obecnie nie ma nawet pieniędzy na bieżące utrzymanie torów wodnych. W efekcie – chyba po raz pierwszy po zimowych przerwach – nie pogłębiono tychże torów, co praktycznie zatrzymało przeładunki w porcie. Z portu nie mogą wypłynąć już załadowane barki i nie mogą do Elbląga wpłynąć barki załadowane w Kaliningradzie. Prawdopodobnie Urząd Morski nie posiada pieniędzy na realizację tego zadania, więc za kilka miesięcy port w Elblągu – zamiast lauru czwartego portu Rzeczypospolitej – może stać się bankrutem” – mówił senator Wcisła.