Senator Jerzy Wcisła: Tym ludziom po prostu bardzo ciężko się żyje. Poczuli się oszukani
Od ponad miesiąca w Sejmie protestuje grupa rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych w stopniu znacznym. W poniedziałek, w Elblągu odbyła się akcja poparcia dla protestujących w Warszawie. O tym, jak tą sytuacje ocenia senator PO Jerzy Wcisła w rozmowie dla info.elblag.pl.
Jak Pan ocenia fakt, że rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych zdecydowali się, aby protestować w Sejmie?
Tym ludziom po prostu bardzo ciężko się żyje. Zewsząd słyszą informacje, że rządząca partia daje pieniądze całym grupom społecznym, więc postanowili przypomnieć o sobie. Niewielkiej grupie, która skazana jest na opiekowanie się niepełnosprawnymi przez całe ich życie. Gdy usłyszeli, że dla nich nie ma pieniędzy, to poczuli się oszukani. Przecież widzę, że Rząd ma pieniądze na budowanie strzelnic w każdym powiecie, na propagandę, na finansowanie jakichś egzotycznych rejsów, więc nie wierzą Rządowi. I protestują.
Kilkukrotnie przynosił Pan protestującym paczki. Co zawierały i kto je przygotowywał?
Paczki codziennie przynoszą i przywożą ludzie w geście solidarności i chęci udzielenia pomocy. Zawierają żywność, środki higieny, ręczniki – to, co najbardziej potrzebne w codziennym życiu. Nie są z nimi wpuszczani do Sejmu, więc zostawiają je w jednym z namiotów ustawionych przez ruchy protestujących po Sejmem. Nas posłów i senatorów nikt nie ma prawa zatrzymać, więc „robimy za tragarzy”. Ma to znaczenie szczególnie wtedy, gdy Sejm i Senat nie pracują – a mi się takie pobyty w Warszawie ostatnio trafiały. Cieszę się, gdy mogę pomóc.
W poniedziałek, w Elblągu odbyła się akcja poparcia dla protestujących w Sejmie osób. Pana zdaniem wsparcie w takiej formie jest im potrzebne?
Są bardzo potrzebne. Im naprawdę jest ciężko. Całe rodziny, z chorymi osobami żyją i śpią na jednym kawałku korytarza, bez mebli, bez łóżek, bez szansy na intymność. Cieszę się, że będę mógł im zawieźć już w sobotą podpisy kilkudziesięciu Elblążan, popierających i rozumiejących ich działania.
W spotkaniu uczestniczyło ponad 60 osób. Jak Pan ocenia taką frekwencję?
PiS zmęczył już ludzi natłokiem spraw, które wywołują wewnętrzny bunt. Ludziom już brakuje sił i wiary w sens buntowania się przeciwko każdemu aktowi łamania zasad przez władzę. Ale co siódmy Polak jest niepełnosprawny, co oznacza, że niemal każdy z nas zetknął się z tym problemem i go rozumie. Taki gest solidarności jest także ważny nie tylko dla niepełnosprawnych, ale także dla tych, którzy jeszcze siedzą w domu i oglądają telewizję. Część z nich w którymś momencie wstanie i się przyłączy. Zrozumieją, że czekaniem niczego nie zmienią.
Jakie nastroje panowały podczas poniedziałkowego spotkania?
Czułem jedność, zrozumienie, połączenie się grupy – coś co wcześniej dało się wyczuć w protestach pod sądami. Widziałem także smutek w oczach rodziców i opiekunów niepełnosprawnych. Ci, którzy nic nie mówili słowami, tylko stali z hasłami tak naprawdę „mówili” znacznie więcej. Ale też czuło się bezsilność i złość – jak w jednym z haseł: ronimy łzy i zaciskamy pięści…
Czy w Pana ocenie jest szansa, aby protestujący w Sejmie mogli doczekać się szczęśliwego finału?
Naprawdę nie wiem. To wszystko zakrawa już na absurd. Może wybuchnie i to będzie szczęśliwy finał? Boję się jednak, że ludzka wytrzymałość ma swoje granice i protestujący opuszczą Sejm. Nie chciałbym być wtedy w skórze polityków PiS – Naród im tego nie zapomni. Ale mam jeszcze nadzieję, że prezes uzna łaskawie, że znalazł kompromis i zakończy ten żenujący spektakl. Bo jednego jestem pewien: te pieniądze im się po prostu należą.
Dziękuję za rozmowę.
Z senatorem Jerzym Wcisłą rozmawiała
Kamila Jabłonowska