W obronie wolności mediów

  • -

W obronie wolności mediów

11 lutego cała Polska mogła wysłuchać orędzia trzeciej osoby w Państwie Polskim, marszałka Senatu prof. Tomasza Grodzkiego. Tyle że w tzw. telewizji publicznej  orędzie zostało poprzedzone czarną planszą z napisem „Tu powinien być Twój ulubiony mecz”.
Był to bezprecedensowy przykład chamstwa, podłości i zwykłego łgarstwa, bowiem Kancelaria Senatu zaproponowała emisję orędzie trwającego niespełna 6 minut, w czasie przerwy meczu – czyli raptem 5 minut wcześniej. Odpowiedzią była wspomniana plansza.
Jednak, żeby się dowiedzieć prawdy, trzeba było obejrzeć wiadomości
w niepaństwowych mediach.


Oczywiście: chamstwo, podłość i łgarstwo jest ludzką przywarą,
ale wykonywane w imieniu Państwa Polskiego, pod szyldem misji publicznej – do której Polacy dokładają 2 mld zł rocznie – plus 264 zł abonamentu od telewizora staje się chamstwem, podłością i łgarstwem Państwa Polskiego. A czym byłyby, gdyby nie było mediów prywatnych, niezależnych od Państwa, czyli od PiS? Byłoby prawdą. Jedyną.
Taką samą, jaką przez lata była prawda, że to hitlerowcy, a nie Rosjanie wymordowali Polaków w Katyniu.
Taką samą miała być hejterska prawda o Pawle Adamowiczu, czy o zbrodni  smoleńskiej połączonej ze zdradą Ojczyzny – która przecież nadal jest lansowana przez niektórych liderów PiS.
Niestety, już w tej chwili jesteśmy w sytuacji, w której wszystkich kulis tych kłamstw nie potrafimy wyjaśnić.
Ponoć proces zabójcy Pawła Adamowicza od dwóch lat nie może się zacząć, by niezależni dziennikarze nie usłyszeli, jak morderca krzyczy, że nienawiści do prezydenta Gdańska uczył się, oglądając telewizję publiczną? I do takiej sytuacji dzisiaj dąży PiS – by móc wymyślone fakty medialne kreować na prawdziwe. A te z przeszłości zatuszować.

Dlatego TVP Info trzeba jak najszybciej zlikwidować. Wyciąć, jak chorą komórkę rakową. Paradoksalnie, 2 mld zł, które zamierzaliśmy przeznaczyć na leczenie Polaków z tej strasznej choroby, przeznaczono na jej rozprzestrzenianie.  
A prawdziwą misję mogą pełnić inne media, w tym te, na które jest skierowane prawdziwe ostrze nowego podatku: media lokalne
i regionalne
.
Wykupienie przez państwowy koncern 20 z 24 dzienników regionalnych, ok. 150 tygodników lokalnych, 500 serwisów internetowych z dostępem do 17 mln internautów był symptomem niebezpiecznego zjawiska. Wprowadzenia  nowego podatku medialnego to kolejny krok.
Formalnie uderza on w media o wysokim przychodzie, nieosiągalnym dla większości mediów lokalnych i regionalnych.
Ale ja byłem wydawcą i redaktorem naczelnym gazet lokalnych
i regionalnych. I wiem, jak ten rynek działa
.
Duże podmioty najpierw podpisują umowy z gigantami medialnymi,
a to, co zostanie, zostawiają na promocję w regionie.
Rozmowy z partnerami globalnymi lub choćby ogólnokrajowymi zawsze wyglądały podobnie: Panie redaktorze, proszę poczekać – podpiszemy umowy z podstawowymi partnerami, jak zostaną pieniądze, wrócimy
do rozmów z Pana gazetą.
Po wprowadzeniu nowego podatku zostanie 800 mln zł mniej na reklamę w mediach regionalnych. Bo duże podmioty nie zrezygnują z globalnych strategii medialnych. Tyle że wydadzą na nie kilkaset milionów więcej, czyli te kilkaset milionów nie wydadzą na reklamę w mediach o mniejszym zasięgu.
Jestem w stałym dialogu ze stowarzyszeniami i związkami grupującymi te media. Wiele z nich już dzisiaj balansuje na krawędzi opłacalności.
Bo wyhamowanie gospodarki samo z siebie spowodowało zastój na rynku reklamowym.

Na marginesie: jak wyobrażacie sobie powrót na rynki przedsiębiorców, którym odbieracie 800 mln zł z budżetu reklamowego? Myślicie, że Polacy będą kupowali polskie produkty, których nie będą widzieli w reklamach? Bzdura. Problem w tym, że Wam wcale nie zależy, by do Polaków docierali
z informacją o swoich produktach polscy wytwórcy. Albo nie zależy tak bardzo, jak Wam zależy na likwidacji lub przejęciu niezależnych mediów.
Na razie – czekając na koniec kryzysu pandemicznego – nadawcy
i wydawcy nie kupują sprzętu i ograniczają zatrudnienie
.
Ale to jest strategia na przetrwanie, a nie na rozwój.
Telewizje lokalne, w których koszt przygotowania materiałów dziennikarskich jest najwyższy i których w Polsce jest ok. stu już ledwo dyszą. W 80% ich właścicielami są osoby fizyczne. Specyfiką tych mediów jest dominacja informacji i publicystyki – czyli klasycznych programów misyjnych, które powinny być finansowane ze środków reklamowych.
Te telewizje wkrótce zbankrutują. I będą do kupienia. Która spółka Skarbu Państwa je kupi? Już została wyznaczona?

I powiedzmy sobie szczerze. Ja niczego nowego nie odkrywam. Scenariusz, który w Polsce proponuje PiS, z sukcesem przeprowadzono już na Węgrzech. Dzięki temu Węgry są na 89. miejscu w rankingu wolności prasy – 27 pozycji za nami.
Właśnie 14 lutego sąd węgierski orzekł, że nie przedłuży koncesji radiu Klubrádió. To ostatni niezależny nadawca na Węgrzech. Resztę przejęli już partyjni oligarchowie. Narodowi został internet.
Podobny scenariusz czeka Polskę. Osłabione media, albo padną, albo
– tak jak Passauer Presse – zostaną wykupione przez podmioty kojarzone z PiSem. Nastąpi koniec wolności słowa, a za nim koniec demokracji. Dogonimy, a może prześcigniemy Węgry, a PiS odtrąbi kolejny sukces. Chyba że… poprzecie uchwałę i powstrzymacie atak na niezależne media. O co gorącą apeluję.


Kalendarz

Styczeń 2025
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Facebook