Zanim zdobył Pan mandat senatora, zasiadał Pan w Radzie Miasta. Czy to doświadczenie przydaje się w Senacie?
Bez wątpienia tak. Procedura uchwalania ustaw jest podobna: projekt ustawy, praca w komisjach, dyskusja na posiedzeniach Senatu, głosowanie. Problemem jest to, że te procedury w Senacie są notorycznie łamane przez większość parlamentarną. Często dopiero podczas posiedzenia dowiaduję się, że porządku obrad są ważne ustawy – tak jak ostatnio dwie ustawy o prokuraturze. Projekty ustaw otrzymujemy czasami w nocy, na kilka godzin przed posiedzeniem Senatu – tak było w przypadku ustawy oświatowej. Nie mamy szans, by skonsultować je ze specjalistami, konstytucjonalistami, środowiskami, których ustawy dotyczą. Cała Polska wie, że pracujemy w nocy. Dla mnie, typowego. nocnego marka praca w nocy nie jest problemem, ale klopot polega na tym, że w nocy z nikim nie jesteśmy w stanie skonfrontować naszej wiedzy, więc zdecydowanie traci na tym merytoryczność podejmowanych decyzji. Tym bardzie, że jeśli nawet otrzymujemy opinie ze strony środowisk samorządowych czy prawniczych, to senatorowie PiS zbytnio się nimi nie przejmują. Polityka stanęła ponad prawem.
Jak przebiega Pana praca w Senacie? Co było dla Pana zaskoczeniem?
Zdecydowanie przeszkadzają mi wspomniany wyżej brak szacunku dla procedur i prawa. Gdy spytałem Panią Minister o odpowiedź na zarzuty prawników, usłyszałem, że mogę złożyć interpelację i otrzymam odpowiedź. Po co mi odpowiedź za dwa tygodnie, skoro ja muszę podjąć decyzję za kilka godzin? Mimo to pracuję intensywnie. Jestem członkiem dwóch komisji: samorządu i administracji państwowej oraz środowiska. W obydwu jest dobry i merytoryczny klimat, a partyjność odchodzi w cień. Mam poczucie, że jestem słuchany i mój głos brany jest pod uwagę. Najlepszym dowodem jest fakt, że moje wnioski zmieniły jedną z ważnych ustaw.
Jak odnajduje się Pan w nowej roli. Czy bycie senatorem stanowi dla Pana wyzwanie?
Oczywiście jest to wyzwanie. Ja nie trafiłem do Senatu przypadkiem. Wnoszę bagaż spraw, które chcę „załatwić”. Dla Polski, regionu i Elbląga. To sprawy żeglugi śródlądowej, współpracy polsko-rosyjskiej. Tych spraw przybywa. Mam nadzieję, że fakt iż jestem senatorem opozycyjnej partii w niewielkim stopniu utrudni realizację dobrych pomysłów.
Jak Elbląg postrzegany jest w Warszawie? Jakie opinie słyszy Pan o naszym mieście?
Poza prywatnymi rozmowami, rzadko podejmujemy sprawy, odnosząc się do interesów lokalnych. Bardzo często, na sygnał, że jestem z Elblągiem, pada pytanie o kanał przez Mierzeję, relacje polkso-rosyjskie i pytanie o nasz port. Muszę tłumaczyć, że sprawa portu to nie tylko lokalne ambicje, ale podjeście do transportu zgodne z euuropejskimi standardami. Wielu słyszało o odbudowanej Starówce. Generalnie skojarzenia z Elblągiem są raczej sympatyczne.
W jakich sprawach, dla Elbląga, udało się Panu do tej pory zadziałać?
W parlamencie decyzje w sprawach, które wprowadza senator lub poseł nie zapadają po jednej rozmowie. Trzeba pozyskać poparcie, przygotować i uzasadnić wniosek oraz sam dokument, który ma być procedowany. Sprawy elbląskie, które ja prowadzę mają znaczenie strategiczne. Jestem już po rozmowach w ministerstwie gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, z grupą senatorów i posłów zainteresowanych podobną problematyką, a nawet z europosłami. Buduję grupę, która będzie popierała sprawy, które są dla Elbląga ważne.
W jakich tematach jeszcze będzie się Pan udzielał?
Tematów do podjęcia jest sporo. Wiele wynika z procedowanych ustaw, inne z interwencji różnych środowisk. Np. już zająłem się niezgodnością przepisow dotyczących zagospodarowania obszarów zalewanych podczas wysokich stanów wód, zajmę się ustawą, która szkodzi aeroklubom utzymującym lotniska – takie jak w Elblągu. Nabliższym tematem będzie budżet na 2016 rok, w którym też pownninny znaleźć się niektóre zadania ważne dla Elbląga.
Czy Pana obecność w Senacie może przynieść realne korzyści dla elblążan?
Od lat zajmuję się żeglugą śródlądową w skali ogólnopolskiej, a nawet europejskiej. To kwestia strategicznej decyzji, o konsekwencjach wartości od 40 do 140 mld zł! Ale moje zaangażowanie ma źródło w pewności, że Elbląg może być wielkim wygranym przyjęcia takiej strategii i w przekonaniu, że Polska też na tym zyska. Poza tym – jak zapowiadalem – będę ambasadorem naszych spraw i już tą funkcję pełnię. Nie mam wątpliwości, że potrafię zająć się sprawami ważnymi dla rozowju naszego miasta i regionu.
Jak Pan ocenia dotychczasową pracę posłów z okręgu elbląskiego?
Szczerze mówiąc, praca w Senacie tak zazębia się z pracą Sejmu, że rzadko mam możliwość obserwowania pracy posłów. Bieżąco współpracuję z posłanką Elżbietą Gelert. Konsultujemy konsekwencje ustaw dla elbląskich środowisk. Spotkaliśmy się np. z dyrektorami elbląskich szkół i w tej sprawie będziemy podejmowali dalsze działania. Praca posła i senatora nie konczy się bowiem z chwilą wyjazdu z Warszawy.
Kiedy w Elblągu zostanie otwarte Pana biuro senatorskie?
Biuro już funkcjonuje. Znajduje się w Hotelu Arbiter. Oficjalne otwarcie nastąpi. niebawem. Ale kiedy dokładnie, tego jeszcze nie wiem. Trudno jest ustalić taki termin, który wszystkim by odpowiadał, a chcemy, by otwarcie odbyło się z udziałem m.in. europosłanki prof. Barbary Kudryckiej, która jest współgospodarzem elbląskiego Biura.
Czytaj więcej na
http://info.elblag.pl/9,44257,Jerzy-Wcisla-Mam-poczucie-ze-jestem-sluchany-i-moj-glos-brany-jest-pod-uwage.html…#ixzz4UJbgseIC