Poprawki Senatu do budżetu państwa
Duża część Polaków ciągle jeszcze wierzy, że polskie problemy finansowe mieszczą się w wysokości deficytu budżetowego, którego wysokość – 87 mld zł – ich nie przeraża. Ciągle słyszą o miliardach, które ten rząd odzyskał – np. od mafii vatowskiej – ale i o dziesiątkach milionów złotych wyrzuconych w błoto:
-na produkcję góry papierów na wybory, które nie miały szans się odbyć,
-na zakupy maseczek czy respiratorów, które nigdy do Polski nie dotarły, albo nie nadawały się do użytku,
-na wydobycie milionów ton węgla, który nikomu niepotrzebny zalega na hałdach w różnych miejscach Polski,
–czy na pilnowanie ścierniska, które ponoć kiedyś – według obietnic premiera – ma zmienić się w największe w Europie lotnisko.
Ale coraz większa część Polaków jest przerażona nie tylko faktem tak lekkiego traktowania publicznych pieniędzy, ale przede wszystkim tym, że tych pieniędzy brakuje tam, gdzie są one bardzo potrzebne. I co ważniejsze: gdzie one być powinny.
Bo gdyby Rząd traktował poważnie i zgodnie z konstytucją samorządy i nie obciążał ich kosztami swoich decyzji, to dzisiaj musiałby dodać do wysokości deficytu co najmniej 15 mld zł.
Gdyby Rząd spłacił zadłużenie szpitali – które przecież nie jest efektem złych decyzji dyrektorów, ale stosowania konstytucyjnego prawa każdego Polaka do ochrony zdrowie – to musiałby dodać do wysokości deficytu kolejne 15 mld zł.
Mogę wyliczać wiele zobowiązań, z których Państwo się dziś nie wywiązuje, w sferze oświaty, służby weterynaryjnej, ochrony przeciwpowodziowej, wykluczenia komunikacyjnego czy jakości środowiska, w tym powietrza, którego stopień zanieczyszczenie jest przyczyną śmierci ponad 40 tys. Polaków rocznie.
Gdybyśmy to wszystko policzyli, to mogłoby się szybko okazać, że deficyt budżetowy wyniósłby nie 87, a 150 albo 200 mld zł.
Dlatego, z uczuciem zawstydzenia za polski rząd słucham utyskiwania ministra nad tym, że do budżetu zgłoszono w Sejmie 900 poprawek i że gdyby chcieć te poprawki zrealizować, trzeba by zlikwidować polską armię, urząd prezydenta i Radę Ministrów.
Taka jest niestety prawda: albo, albo. Albo Rząd wykonuje swoje obowiązki, albo nadaje się do likwidacji.
To nie jest żadna megalomania, ani wina wójtów czy dyrektorów różnych instytucji, że proszą posłów i senatorów o wsparcie finansowe na ich inwestycje, bo nie są w stanie tych zadań wykonać z własnych środków.
A nie są w stanie, bo ich budżety zostały ogołocone po to, by Państwo mogło się dzisiaj pochwalić zaledwie 87 miliardowym deficytem.
Tylko w moim – warmińsko-mazurskim – regionie, samorządy zwróciły się do mnie z ponad 50 wnioskami do budżetu Państwa. To nie jest dużo, jeśli porównamy to z liczbą 45 gmin, które nie otrzymały ani grosza z Funduszu Inwestycji Lokalnych, który – jak wiemy – stał się funduszem partyjnym, a nie wspierającym samorządy.
Kwotowo ten region otrzymał zaledwie ok. 3% środków, jakie fundusz miał do swojej dyspozycji. W wielu innych województwach sytuacja jest podobna.
A przypomnę, że samorządy do niedawna realizowały połowę inwestycji publicznych – można powiedzieć, że połowę Polski wybudowały samorządy. Czas przeszły jest tu jak najbardziej uzasadniony.
Dlatego minister, który mówi, że zgłaszanie tylu poprawek w imieniu samorządów to przejaw nieodpowiedzialności – się myli. Nieodpowiedzialnością jest pozbawienie samorządów zdolności do realizacji potrzeb mieszkańców i do inwestowania.
Senatorowie Koalicji Obywatelskiej – niezależni oraz senatorowie Lewicy i PSLu – nie stawiają wniosku o likwidację struktur Państwa, nie będą im odbierały pieniędzy – chociaż sympatykom prezydentury Donalda Trumpa warto przypomnieć, że na przełomie 2018 i 2019 roku urzędy rządowe Stanów Zjednoczonych pozbawione były środków budżetowych przez 35 dni. Może taka lekcja naszemu Rządowi i niektórym środowiskom politycznym by się przydała?
Póki co, nie zgłaszamy 600 poprawek, które do nas dotarły, a tylko ok. 100 poprawek regionalnych i lokalnych na łączną kwotę zaledwie ok. 2 mld zł. To samoograniczenie jest dowodem na naszą odpowiedzialność za instytucje państwowe. To kompromis między potrzebami społeczeństwa, a obowiązkiem utrzymania struktur Państwa.
Mamy nadzieję, że taka postawa spotka się z szacunkiem i zrozumieniem senatorów Prawa i Sprawiedliwości, a także posłów tej formacji i te poprawki, które dzisiaj zgłaszamy, zostaną w budżecie Polski na 2021 rok. Bo te pieniądze się samorządom i Polakom należą. Poparcie dla tych poprawek ze strony całego Senatu, byłoby dowodem odpowiedzialności za Polskę najbliższą obywatelom. Dlatego proszę o poparcie dla poprawek, które składamy w imieniu Polski lokalnej i regionalnej.