Senator Platformy Obywatelskiej z Elbląga zareagował na informację, że poseł PiS Leonard Krasulski – jeden z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego – przez siedem lat był żołnierzem Ludowego Wojska Polskiego i służył w 1. Warszawskim Pułku Czołgów w Elblągu, którego żołnierze w grudniu 1970 roku pacyfikowali protestujących robotników Wybrzeża. W liście do redakcji „Gazety Wyborczej Trójmiasto” senator Wcisła napisał: „Wierzę, że jest tak, jak twierdzą obrońcy posła PiS Leonarda Krasulskiego – że nie uczestniczył on w bezpośredniej pacyfikacji robotników w grudniu 1970 roku, bo służył w oddziałach medycznych. Sprawa ta powinna jednak zostać dokładnie wyjaśniona w oparciu o dokumenty. Przede wszystkim nie można jednak zapominać, że to właśnie PiS oskarża ludzi na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej – nieważne, co robiłeś, jakim byłeś człowiekiem, ważne, że w latach PRL pracowałeś w określonych formacjach. Tzw. dezubekizacja czy ustawa dotycząca służb celnych nie wdają się w takie niuanse, jak to, co kto w tych jednostkach robił. Mam nadzieję, że ta sprawa, jak i sprawa prok. Piotrowicza ostudzi zapał PiS do przyznawania sobie monopolu na uznawanie części Polaków za gorszy sort, komunistów i złodziei, a swoich ludzi do zaliczania do tych, którzy zawsze stali po właściwej stronie. Dodam, że sam uczestniczyłem w inicjatywie postawienia krzyża w miejscu, w którym żołnierze z tej samej jednostki, w której służył pan Krasulski, zginęli w czołgu, który w stanie wojennym wpadł do rzeki Linawa. Wtedy, były to także ofiary komunistycznej Polski, dzisiaj za sprawą PiS już to takie oczywiste nie jest”.