Kulisy emocji, walki o demokrację i przyszłość regionu, jakie towarzyszyły kończącej się kadencji senatora Jerzego Wcisły. Opowieść o osiągnięciach, zwłaszcza w kontekście obrony elbląskiego portu oraz długotrwałego starcia o Przekop Mierzei Wiślanej. Oto historia działań, które udało się zrealizować i cele, które jeszcze przed nami. Zapraszamy do fascynującej rozmowy z senatorem Jerzym Wcisłą.
Co najbardziej zapamięta Pan z kończącej się kadencji?
Kumulację ekstremalnych emocji: niepokój, kiedy wybuchła pandemia i strach, kiedy Rosja napadła na Ukrainę. Nie zapomnę też tych wszystkich momentów, kiedy rząd PiS rozmontowywał nam system demokratyczny. Na zawsze zapamiętam ludzi, szczególnie tych, którzy nie bali się wyjść na ulicę i zaprotestować i tych, którzy bez wahania ruszali na pomoc, kiedy trzeba było. Widziałem wtedy wiele cichych bohaterek i bohaterów. Naprawdę, byłem wtedy dumny z Polek i Polaków. Polacy mają tę piękną umiejętność jednoczenia się i bycia solidarnymi w sytuacjach ekstremalnych. Chciałbym abyśmy byli tacy na co dzień.
A w pracy w Senacie, z czego najbardziej jest Pan dumny?
W warunkach pandemii, a potem wojny wywołanej przez Rosję staraliśmy się, przede wszystkim reagować na najważniejsze potrzeby ludzi. Dla Ukrainy działam w międzynarodowym „Porozumieniu dla Ukrainy”, złożonym z parlamentarzystów z 19 krajów. Staraliśmy się wstrzymywać działania rządu PiS demontujące demokrację w Polsce. I jednocześnie pokazywać, jak w demokratycznym państwie powinien funkcjonować parlament. Ustawy, które Sejm przyjmował w ciągu jednego dnia lub nocy, my procedowaliśmy z konsultacjami i wysłuchaniami, analizami prawnymi. Polski Senat stał się ostoją demokracji. Pracowaliśmy nad 1.100 aktami prawnymi, ponad sto projektów sami złożyliśmy – prawie wszystkie utknęły w Sejmie, w tym dwa moje. Zatrzymaliśmy wybory kopertowe i trzech kandydatów na Rzecznika Praw Obywatelskich, w tym Lidię Staroń z naszego regionu i Piotra Wawrzyka, głównego bohatera afery wizowej. Nanieśliśmy setki poprawek do ustaw – w tym wielu ważnych dla różnych grup społecznych, ale też i np. Lex TVN, czy Lex Czarnek, czy prób wmontowania w różne projekty zapisów o bezkarności rządu. Dobrze wykorzystaliśmy niewielką przewagę nad złym rządem PiS.
Mówią o Panu, że jest Pan ambasadorem polski powiatowej.
Jestem z tego stwierdzenia bardzo dumny. Niezwykle cieszy mnie, że posłowie i senatorowie z całej Polski wiedzą, że Wcisła to senator z Elbląga i że dobrze rozumiem nastroje w mniejszych miastach i gminach. Elbląg był widoczny w Senacie. Statystyki Senatu odnotowały 110 moich wystąpień i 105 oświadczeń senatorskich. Większość dotyczyła spraw Elbląga i regionu. Pod tym względem jestem zdecydowanym liderem w gronie senatorów z naszego regionu.
Co udało się Panu zrobić dla naszego regionu?
W Senacie udało mi się wywalczyć 150 mln złotych z budżetu państwa na inwestycje w naszym regionie. Posłowie, również ci z Elbląga, w Sejmie na polecenie z Nowogrodzkiej zagłosowali przeciwko tym pieniądzom. Brakuje słów, żeby skomentować tę sytuację. Z mojej inicjatywy Elbląg ma możliwość przystąpienia do Pomorskiego Obszaru Metropolitarnego. To otwiera drogę do bliższej współpracy Elbląga z Trójmiastem, na której elblążanki i elblążanie mogą tylko skorzystać. W czerwcu 2022 roku gościliśmy w Elblągu marszałka senatu prof. Tomasza Grodzkiego. Podczas spotkania w Elblągu wspólnie posadziliśmy dęby demokracji. To symboliczny gest, ale jakże znaczący. Buduje rangę Elbląga na płaszczyźnie parlamentarnej. W praktyce oznacza to, że zdanie Elbląga liczy się przy podejmowaniu wielu kluczowych decyzji dla poszczególnych regionów.
A będzie liczyć się jeszcze bardziej, kiedy rząd PiS zostanie odsunięty od władzy. Budowanie silnej pozycji Elbląga i naszego regionu w parlamencie to jeden z celów, który udaje mi się osiągać.
A Przekop Mierzei? To pański temat życia zawodowego, prawda?
Tematem Przekopu Mierzei Wiślanej zajmuję się od ponad 30. lat, tj. od czasu, kiedy po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej powrócił pomysł, aby przekopać Mierzeję.
Nie wiem, co by było gdybym w 2019 roku nie odkrył, że rząd PiS wcale nie zamierza doprowadzić kanału do portu w Elblągu. I gdybym nie zaalarmował mediów i opinii publicznej o tych zamiarach. Prawdopodobnie Elbląg nie miałby dzisiaj portu. Portu, na który pracował ciężko, od kilkudziesięciu lat. Portu, który jest nierozerwalnie związany z historią Elbląga. Portu, który po ukończeniu przekopu przez Mierzeję ma w końcu przynosić zyski.
To skomplikowane. Spróbuje Pan to wyjaśnić, zapewne po raz setny…?
Przede wszystkim budowa drogi wodnej łączącej Zalew Wiślany jest budowana na podstawie ustawy z 2017 roku i z budżetu państwa, a to oznacza, że decyzję podjął nie rząd a przedstawiciele narodu: posłowie i senatorowie. A rząd dostał tylko zadanie do wykonania.
Ale w 2019 roku wymyślił, że budowę zakończy 3 km przed portem, z nikim tego nie uzgadniając. Pod moją i zaalarmowanych mediów presją dodał do tego 2 km, ale i tak do portu żaden statek nie dopłynie. W 2022 roku – też pod presją – postawił Elblągowi ultimatum: damy Wam pieniądze na dokończenie inwestycji, a Elbląg odda nam port. W odpowiedzi zjednoczyliśmy siły, elblążanie w referendum też powiedzieli rządowi NIE i ten stan trwa do dzisiaj. Port odbudowali elblążanie i tu muszą zostać zyski z pracy portu, a nie trafić w ręce jakiegoś polityka z Warszawy.
Rząd opóźnia oddanie inwestycji o 2 lata (do końca 2024), a ja wniosłem skargę na rząd do Najwyższej Izby Kontroli i przygotowują pozew sądowy dla kilku osób.
W całym procesie odbyło się jeszcze wiele innych działań. Przekonaliśmy też niemal wszystkie media w Polsce, że to co robi PiS, to bezprawna próba przejęcia – wręcz kradzieży – portu.
W ostatnich latach bardzo mocno postawił Pan na współpracę z młodymi.
Tak. Taka współpraca odświeża myślenie, powoduje, że głębiej – również z perspektywy młodych – rozumiemy zmiany, które są wokół nas. Ta współpraca bywa wyzwaniem. Młodzi, z którymi współpracuję, wiedzą czego chcą i prosto z mostu mówią, co im się nie podoba. Ale jest to współpraca fascynująca i efektywna.
Największą satysfakcję daje mi podjęta z inicjatywy młodych i wypracowana z gronem ekspertów ustawa zawierająca pakiet pomocowy dla młodzieży w kryzysie psychicznym. Psychiatrzy biją na alarm. Lawinowo rośnie liczba nieletnich, którzy próbują targnąć się na życie. W moim Zespole ds. Młodzieży, we współpracy z ekspertami, przygotowaliśmy rozwiązania prawne, dzięki którym pomoc dla osób niepełnoletnich będzie szybsza i bardziej dostępna. Umożliwi osobom od 16 r.ż. korzystanie z pomocy psychologa bez zgody rodzica lub opiekuna prawnego, a osobom od 13 r.ż. skorzystanie z 3 wizyt u psychologa bez rodzica lub opiekuna prawnego. To ważne, bo zbyt często zdarza się – o czym mówią sami młodzi – to rodzice stoją na drodze do skutecznej i profesjonalnej pomocy. Ustawa czeka na rozpatrzenie.
Bardzo zależy mi, by młodzi ludzie garnęli się do polityki, bo jeśli nie będą interesowali się polityką to ona i tak zainteresuje się nimi – np. zamykając dostęp do internetu lub swobodę podróżowania po świecie. Z Elbląga do Sejmu wystartuje dwóch młodych kandydatów. Prawdziwy szturm zapowiada się w wyborach samorządowych i to nie tylko w Elblągu.
Po co w tej kadencji idzie Pan do parlamentu?
Żeby walczyć o lepszą Polskę. Przed nami najważniejsze wybory od 1989 roku. Po raz kolejny Polska staje przed wyborem: iść w stronę Rosji, czy w stronę Unii Europejskiej. Dla mnie wybór jest oczywisty. Wierzę, że Polki i Polacy wybiorą demokrację. A to oznacza, że będzie dużo sprzątania po nich. Idę tam także dla siebie: mam wspaniałą rodzinę, żonę, dzieci. Chcę by żyły w naszym kraju i mogły się w nim realizować. Dla mnie to ważna inspiracja. Mam też nadal kilka spraw do załatwienia dla Elbląga i mojego regionu. Wierzą, że wygramy też wybory do Sejmu i ich realizacja będzie łatwiejsza.
Czy na koniec chciałby Pan dodać coś od siebie?
Chciałbym, aby każdy zapisał sobie w kalendarzu dwie daty: 1 i 15 października. 1 października spotkamy się na Marszu Miliona Serc w Warszawie. A 15 idziemy głosować za lepszą i demokratyczną Polskę. Już czas, by w Polsce było normalnie.